wtorek, 25 kwietnia 2017

Sekret Pamięci

4. Poszukiwania nieznanego

   - No, gotowe. - Ford otrzepał ręce od pyłu, jednocześnie podnosząc się z kolan. Stęknął lekko, gdy już w końcu mógł się wyprostować. Takie wyprawy chyba stawały się dla niego zbyt wielkim wysiłkiem. - To już ostatni moduł.
   Puknął palcem we wbitą z ziemię maszynę. Wyłonił w ten sposób panel sterowania dziwnego drągu. W sumie jednego z sześciu, które rozmieścili po obwodzie koła. Klikał coś szybko, wprowadzając polecenia. Stojący nieopodal Dipper już trochę temu zrezygnował z prób odgadnięcia, do czego służą urządzenia, a teraz patrzył w ekran tabletu, na którym pojawiały się dane wprowadzane przez staruszka.
   - Dlaczego tam po prostu nie wejdziemy? - zapytał, przecierając podkrążone oczy. - Oszczędzilibyśmy czas i szybciej wrócili na wyżerkę. Mabel mówiła, że zrobi dzisiaj naleśniki.
   Wujek spojrzał na niego szybko. Pomyślał, że chłopak jednak nie posłuchał jego rady, siedząc do późna i planując wszelkie szczegóły. Aż tak bardzo nie mijał się z prawdą. Dipper uwielbiał być drobiazgowy. Czasami z ogromnej zalety cecha zamieniała się w wadę.
   - A chcesz zginąć? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Te moduły wykonałem po to, by niwelowały wyładowania magiczne na polu zerowym naszego wymiaru. A przynajmniej je zmniejszyły do minimum czwartego.
   Odpowiedź zawisła w powietrzu. Jej autor liczył na jakąkolwiek reakcję, która potwierdziłaby zrozumienie przekazu, a tymczasem nic takiego nie nastąpiło. Naukowiec westchnął, widząc niepewną minę krewnego. Ciągle zapominał, jak niewiele Dipper wiedział o sprawach naukowo-magicznych. Mimo ciągłej ciekawości, młodzieniec doświadczył jedynie wierzchołka góry lodowej, jaką były tajemnice anomalii, a także samej magii. Ten świat, był czymś więcej, niż wydawało się to na pierwszy rzut oka.

czwartek, 6 kwietnia 2017

One Shot

I tak zawsze będą nienawidzić

   Śnieg padał tak gęsto. O wiele za gęsto, by ktokolwiek normalny wychodził o tej porze z domu. Wszyscy pochowali się w ciepłych wnętrzach budynków, wcześniej wołając swoje pupile, więc nawet i one nie szlajały się po ulicach. Czasami tylko szosą jechał pojedynczy samochód. Zmierzch zapadł już dawno, ale światło lamp przegrywało z masą śniegu.
   Brnęła przez tę zamieć, tak przeraźliwie samotna w tym wszystkim. Pragnęła odpocząć, ale musiała, musiała biec. Mroźne powietrze wypalało jej płuca, a w dodatku miała potworną kolkę. Oddech ulatywał ku niebu. Tak bardzo chciała rozwinąć skrzydła i unieść się, lecz dosyć już kłopotów miała przez magię.
   To było tylko jedno, maleńkie zaklęcie. A oni wszyscy zachowują się jakby co najmniej prezydenta porwała. Co kogo obchodziło, że uratowała tamtych ludzi?
   Usłyszała za sobą warkot samochodu. Serce prawie stanęło dziewczynie w piersi. To oni! Dziwne jednak było, że przez opady przebijał się dźwięk wyłącznie jednej maszyny. Żadnych Quinjetów? Jakim cudem? Słyszała o poszukiwaniach tych całych Nieludzi. W jej przypadku była jedna, zasadnicza równica: nie była w żadnym calu mutantką.
   Miała całe życie przed sobą, w końcu szesnaście lat to nie tak dużo, prawda? Bała się, a jakże. Wiedząc, że są coraz bliżej, w panice przypadła do drzwi jakiegoś domu, waląc w nie z rozpaczą. Jej twarz wykrzywił grymas strachu, jak na złość nikt nie otwierał, chociaż widziała światła na piętrze domostwa.

One Shot

Gdyby podjęto nieodpowiednią decyzję...


   Dlaczego nie? Wystarczyło tak niewiele, a miałaby w końcu normalne życie, bez tego potwornego braku obecności tej najważniejszej osoby, bez przeraźliwego smutku, w którym pogrążała się jej dusza ilekroć kładła wieczorem głowę na poduszkę, tuż po zamknięciu oczu. Wtedy pojawiało się tysiące myśli i bezustanne pytanie „Co gdyby?”. Uspokoiła swój oddech, a przynajmniej próbowała tego dokonać, chociaż serce nadal biło tak szybko, jakby miało za chwilę wyskoczyć z piersi dziewczyny. W drżącej z przejęcia dłoni trzymała kamień szlachetny. Pod tym jego niepozornym wyglądem kryła się moc potężna i ciężka do zrozumienia. Czasu tak naprawdę nikt nigdy nie pojmie do końca.
   Jeden mały ruch, a życie całkowicie się zmieni. Czy było to niebezpieczne? Tak, nawet więcej niż bardzo. Ale "bez ryzyka nie ma zabawy", jak to mawiają dzisiaj młodzi. A może chodziło o "na przypale albo wcale"? Mniejsza już z tym, teraz to tak naprawdę nie miało znaczenia.
   Dziewczyna poprawiła swoje długie włosy, odetchnęła głęboko, zamykając piękne, ciemne oczy. Zdecydowała już, co zrobi. Tak niewiele brakuje, a będzie szczęśliwa. Skupiła myśli, a to nie przyszło jej z większym trudem, gdyż myślała praktycznie tylko o tamtym dniu, gdy cały jej świat się zawalił.
   Rozluźniła spięte ze zdenerwowania mięśnie i zamknęła w dłoni Kamień Pamięci. To przecież takie proste. Otoczyło ją światło magii zaklętej w artefakcie. W pokoju widzialny był tylko krótki jego rozbłysk, a ona zniknęła stąd pozornie. Według czasu ciągle była w dormitorium.
***