sobota, 30 września 2017

One Shot

The Thief and the Mischief


Ratified by one hundred and seventeen countries the Accords placed the Avengers under the UN authority and provided a framework for the registration and monitoring of all enhanced individuals.
***
   “We knew this was gonna happen sooner or later. Earth? The safe place? Are you kidding me?” Izis sat with frustration on a chair and hid her head in her hands. “Place with freedom?”
   “It was the safe place. Until the Battle for New York.” The girl with purple fringe whispered. She was so upset about the Sokovia Accords, so she clenched her fists. “Then aliens invaded Earth and now people are scared that persons with powers will do worse and worse damages.”
   “What are we going to do?” Finally asked white-haired Izis looking at her with resignation. “Laura, we can't stay here forever. Sooner or later humans are going to find out that we're not one of them. God, we're not even Inhumans or mutants. This is bad, this is so bad.”
   “To be honest, I have no bloody idea, my friend. But I'm going to figure something out.” Said Laura and stand up. “I'm going on a walk. Be right back!” Announced girl and, before she left their hideout, she added: “I'm sure if we stay with S.H.I.E.L.D., they'll help us.”
   “They will help you, 'cause you're one of them. And I'm not.” Whispered Izis without hope.

niedziela, 14 maja 2017

One Shot

Happy B-day!

Z dedykacją dla Lunaris
We współpracy z Nami&Catty
Korekta: Ignisa

  Nawet nie zauważyłam, kiedy to wszystko się na dobre rozkręciło. Mieliśmy tylko zrobić jakieś rysunki dla Luny, życzenia, a skończyło się na tym, że wszyscy przyszli do mnie i to tu mieliśmy ustalić to, co dla niej zrobimy.
   - No to może jakieś... nie wiem, pudełko z jej ulubioną postacią? - Podsunęłam pomysł.
   - A wiesz chociaż jak się nazywa? - Ignisa popatrzyła na mnie, rozbawiona.
   - Nie jestem aż taką stalkerką, wypraszam sobie! - Wyrzuciłam ręce do góry, po czym opadłam na fotel. - Nawet nie wiem, co mamy robić, gdzie iść! Kompletnie nie mam pomysłu, możecie mnie od razu zabić, będzie szybciej.
   - Wykrzyknik-kill-Deiriss - zarechotała Nama.
   Sięgnęłam po poduszkę i zatopiłam twarz w miękkim materiale.
   - Dziękuję, na was zawsze można liczyć.
   Wyprostowałam się. Poduszkę położyłam sobie pod plecy, po czym sama wygodnie usadowiłam się na poręczach fotela. Wpatrywałam się w dziewczyny. Nama patrzyła w sufit, Ignisa przeglądała milion notatek, a Akala... jak to Akala, patrzyła, czy w moim pokoju na pewno nie ma żadnych Pokemonów.
   - Z tego, co wynika, to jej ulubione anime to Fullmetal Alchemist - odezwała się w końcu Ignisa.
   - Aaa. Ta to ma gust. - Akala uniosła wzrok znad telefonu. - To kupcie jej coś fajnego.
   Nama poderwała się z miejsca i rozejrzała się po pokoju.
   - Słuchajcie! - krzyknęła. - Mam świetny pomysł!

wtorek, 25 kwietnia 2017

Sekret Pamięci

4. Poszukiwania nieznanego

   - No, gotowe. - Ford otrzepał ręce od pyłu, jednocześnie podnosząc się z kolan. Stęknął lekko, gdy już w końcu mógł się wyprostować. Takie wyprawy chyba stawały się dla niego zbyt wielkim wysiłkiem. - To już ostatni moduł.
   Puknął palcem we wbitą z ziemię maszynę. Wyłonił w ten sposób panel sterowania dziwnego drągu. W sumie jednego z sześciu, które rozmieścili po obwodzie koła. Klikał coś szybko, wprowadzając polecenia. Stojący nieopodal Dipper już trochę temu zrezygnował z prób odgadnięcia, do czego służą urządzenia, a teraz patrzył w ekran tabletu, na którym pojawiały się dane wprowadzane przez staruszka.
   - Dlaczego tam po prostu nie wejdziemy? - zapytał, przecierając podkrążone oczy. - Oszczędzilibyśmy czas i szybciej wrócili na wyżerkę. Mabel mówiła, że zrobi dzisiaj naleśniki.
   Wujek spojrzał na niego szybko. Pomyślał, że chłopak jednak nie posłuchał jego rady, siedząc do późna i planując wszelkie szczegóły. Aż tak bardzo nie mijał się z prawdą. Dipper uwielbiał być drobiazgowy. Czasami z ogromnej zalety cecha zamieniała się w wadę.
   - A chcesz zginąć? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Te moduły wykonałem po to, by niwelowały wyładowania magiczne na polu zerowym naszego wymiaru. A przynajmniej je zmniejszyły do minimum czwartego.
   Odpowiedź zawisła w powietrzu. Jej autor liczył na jakąkolwiek reakcję, która potwierdziłaby zrozumienie przekazu, a tymczasem nic takiego nie nastąpiło. Naukowiec westchnął, widząc niepewną minę krewnego. Ciągle zapominał, jak niewiele Dipper wiedział o sprawach naukowo-magicznych. Mimo ciągłej ciekawości, młodzieniec doświadczył jedynie wierzchołka góry lodowej, jaką były tajemnice anomalii, a także samej magii. Ten świat, był czymś więcej, niż wydawało się to na pierwszy rzut oka.

czwartek, 6 kwietnia 2017

One Shot

I tak zawsze będą nienawidzić

   Śnieg padał tak gęsto. O wiele za gęsto, by ktokolwiek normalny wychodził o tej porze z domu. Wszyscy pochowali się w ciepłych wnętrzach budynków, wcześniej wołając swoje pupile, więc nawet i one nie szlajały się po ulicach. Czasami tylko szosą jechał pojedynczy samochód. Zmierzch zapadł już dawno, ale światło lamp przegrywało z masą śniegu.
   Brnęła przez tę zamieć, tak przeraźliwie samotna w tym wszystkim. Pragnęła odpocząć, ale musiała, musiała biec. Mroźne powietrze wypalało jej płuca, a w dodatku miała potworną kolkę. Oddech ulatywał ku niebu. Tak bardzo chciała rozwinąć skrzydła i unieść się, lecz dosyć już kłopotów miała przez magię.
   To było tylko jedno, maleńkie zaklęcie. A oni wszyscy zachowują się jakby co najmniej prezydenta porwała. Co kogo obchodziło, że uratowała tamtych ludzi?
   Usłyszała za sobą warkot samochodu. Serce prawie stanęło dziewczynie w piersi. To oni! Dziwne jednak było, że przez opady przebijał się dźwięk wyłącznie jednej maszyny. Żadnych Quinjetów? Jakim cudem? Słyszała o poszukiwaniach tych całych Nieludzi. W jej przypadku była jedna, zasadnicza równica: nie była w żadnym calu mutantką.
   Miała całe życie przed sobą, w końcu szesnaście lat to nie tak dużo, prawda? Bała się, a jakże. Wiedząc, że są coraz bliżej, w panice przypadła do drzwi jakiegoś domu, waląc w nie z rozpaczą. Jej twarz wykrzywił grymas strachu, jak na złość nikt nie otwierał, chociaż widziała światła na piętrze domostwa.

One Shot

Gdyby podjęto nieodpowiednią decyzję...


   Dlaczego nie? Wystarczyło tak niewiele, a miałaby w końcu normalne życie, bez tego potwornego braku obecności tej najważniejszej osoby, bez przeraźliwego smutku, w którym pogrążała się jej dusza ilekroć kładła wieczorem głowę na poduszkę, tuż po zamknięciu oczu. Wtedy pojawiało się tysiące myśli i bezustanne pytanie „Co gdyby?”. Uspokoiła swój oddech, a przynajmniej próbowała tego dokonać, chociaż serce nadal biło tak szybko, jakby miało za chwilę wyskoczyć z piersi dziewczyny. W drżącej z przejęcia dłoni trzymała kamień szlachetny. Pod tym jego niepozornym wyglądem kryła się moc potężna i ciężka do zrozumienia. Czasu tak naprawdę nikt nigdy nie pojmie do końca.
   Jeden mały ruch, a życie całkowicie się zmieni. Czy było to niebezpieczne? Tak, nawet więcej niż bardzo. Ale "bez ryzyka nie ma zabawy", jak to mawiają dzisiaj młodzi. A może chodziło o "na przypale albo wcale"? Mniejsza już z tym, teraz to tak naprawdę nie miało znaczenia.
   Dziewczyna poprawiła swoje długie włosy, odetchnęła głęboko, zamykając piękne, ciemne oczy. Zdecydowała już, co zrobi. Tak niewiele brakuje, a będzie szczęśliwa. Skupiła myśli, a to nie przyszło jej z większym trudem, gdyż myślała praktycznie tylko o tamtym dniu, gdy cały jej świat się zawalił.
   Rozluźniła spięte ze zdenerwowania mięśnie i zamknęła w dłoni Kamień Pamięci. To przecież takie proste. Otoczyło ją światło magii zaklętej w artefakcie. W pokoju widzialny był tylko krótki jego rozbłysk, a ona zniknęła stąd pozornie. Według czasu ciągle była w dormitorium.
***

piątek, 30 grudnia 2016

Sekret Pamięci

3. Akcja-reakcja

  Nikt nie zwracał uwagi na bałagan pozostawiony przez gnomy. Każdy myślał tylko o całej sytuacji.
   - Co tu się właściwie stało? - Jako pierwszy przerwał ciszę Stanek, opuszczając powoli miotłę, jakby ocknął się z letargu. Rozejrzał się, mając nadzieję, że jego brat za chwilę wyskoczy zza rogu i wrzaśnie: „Niespodzianka! Ale się nabraliście frajerzy!” - Ford, nie baw się w te swoje gierki - powiedział z wyrzutem, idąc w kierunku wejścia. Wychylił ostrożnie głowę, wciąż będą w gotowości.
   - Dzień dobry panie Pines! - Zamiast staruszka pojawił się Soos. - Ładny mamy dzień, prawda?
   Stanek chyba raczej tak nie uważał, bo wydał z siebie dziki okrzyk i zamachnął się swoją prowizoryczną bronią. W porę jednak opamiętał się, widząc, że małe istotki nie powróciły, a zamiast nich był menedżer, którego raczej trudno z nimi pomylić.
   - Soos, na litość Boską! - Odetchnął głęboko. - Aleś sobie moment wybrał. - Oparł miotłę o drewnianą chatę i dodał: - No nie ma skubańca! Albo nie ma kompletnego wyczucia w kwestii żartów, albo one naprawdę go porwały. - Pokręcił z niedowierzaniem głową, mrucząc pod nosem coś o głupocie swojego brata.
   - Coś się stało? - Mężczyzna podrapał się po głowie, przy okazji przekrzywiając czerwony fez.
   - Wujka Forda porwały krasnoludy! - oznajmiła Mabel, wychodząc z chaty z wojowniczą miną. Poprawiła spodenki i odezwała się: - Najwyraźniej chcą mieć go jako królową. - W tym momencie nie mogła powstrzymać nerwowego chichotu. Wyobraziła sobie, jak najpierw oświadczają mu się, a potem koronują go na władczynię. - Nie wiem, co oni w nim widzą. W końcu najlepsze lata ma już za sobą, a urodą też nie grzeszy.